Hygge - czyli duńska droga do szczęścia
- Postcard in Journey
- 22 mar 2018
- 9 minut(y) czytania
Czym różni się pogrzeb od wesela w Danii ? Na pogrzebie jeden już nie pije. Otwarci, przyjaźni oraz postępujący w duchu "fair-play" – tacy są Duńczycy. Sądziłeś, że to My – Polacy – spożywamy dużo alkoholu ? Zapraszam do Danii. Tutaj każda okazja jest dobra, by się napić z rodziną i ze znajomymi.

Dlaczego Dania to najszczęśliwsze państwo świata ? W trakcie tej podróży pytanie to nieustannie krążyło w moich myślach. Co takiego posiadają potomkowie Wikingów, czego my nie mamy ? Sęk w tym, że oni nie muszą POSIADAĆ, by być szczęśliwymi. Słyszeliście kiedyś o Skandynawskim Prawie Jante ? To utopia, która znalazła swoje miejsce właśnie w północnej Europie. Prawo to mówi, by nie wywyższać się, niezależnie od swojego statusu społecznego, czy też stanu konta. Państwa te dążą do równości w społeczeństwie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Urodziliśmy się i umrzemy nadzy, bez tytułów oraz bogactwa. Nie możemy traktować innych z góry, upokarzać lub wykorzystywać swojej pozycji dla własnych celów. Nikt nie powinien pokazywać, że jest lepszy lub stać go na produkty z wyższej półki. Brzmi nierealnie, prawda ? Wyobraźcie sobie, że tak właśnie żyją Duńczycy. Nie oznacza to oczywiście, że nie są gadżeciarzami. Uwielbiają wszelkiego rodzaju nowinki i udogodnienia, jednak nie obnoszą się z tym. Żyją w myśl zasad; robię to dla siebie i swojej rodziny, a nie ludzi wokół mnie. Dla przeciętnego Duńczyka rzeczą niezrozumiałą jest budowanie ogromnych willi, kupowanie drogich samochodów i tym podobnych rzeczy tylko dla samego posiadania. Wszystko ma być praktyczne i przydatne w życiu codziennym.
Duńczycy to bardzo ufni ludzie. Jeśli mówisz, że tak jest, to ja Ci wierzę, no bo czemu miałbyś mnie oszukać. Jaki jest w tym sens. Przy wielu gospodarstwach możesz zobaczyć puszkę na pieniądze, wagę oraz cennik. Bierzesz ile potrzebujesz, ważysz i wrzucasz do puszki odpowiednią kwotę. Nikt Cie nie sprawdza, bo przecież komu przyszłoby do głowy, by kraść.
Państwo kontroluje każdy krok swoich obywateli, co sprawia, że jest to bardzo bezpieczne miejsce. Podatki są niewyobrażalnie wysokie, jednak przeciwwagą do tego są równie wysokie świadczenia socjalne oraz godne, sprawiedliwe warunki pracy. Przykładowo podatek od kupna samochodu wynosi 49 %, co oznacza, że jeśli kupimy auto za 40 tysięcy, kolejne 20 musimy zapłacić państwu. Mieszkańcy się z tym godzą. Dlaczego ? Ponieważ wszystko to służy wspólnemu dobru. Razem budują idealne państwo, przyszłość dla swoich dzieci oraz wnuków.
Ciekawostką są mandaty, ponieważ ich wysokość dostosowana jest do zarobków zatrzymanego. Policjant skanując dowód kierowcy wie o nim wszystko. Nie ma punktów karnych jak w Polsce. Każdy kierowca może zawinić tylko 3 razy. Za każdym razem policjant dziurkaczem robi dziurkę w prawie jazdy. Tak, dziurkę. Trzy dziurki i tracisz dokument oraz uprawnienia kierowcy.
Duńczycy są ekologiczni. Środowisko naturalne jest bliskie sercu każdego mieszkańca. Jeżeli mają wybór pomiędzy produktem tanim, ale szkodliwym dla przyrody, a drogim -ekologicznym … wybiorą ten drugi. Bardzo ciekawym zjawiskiem jest również wybór domów/mieszkań. Większość Duńczyków deklaruje, że nie lubi mieszkać w miastach, ponieważ kochają zieleń oraz czyste powietrze. Jak wyglądają duńskie miasta ? Jest w nich dużo zieleni. Każda wolna przestrzeń jest skrzętnie zagospodarowywana.
Niechęć do sąsiadów. To zdecydowanie problem każdej narodowości. Co mówią o Szwedach ? Duńczycy śmieją się z volvo i mówią , że nadaje się tylko po to żeby ciągnąć konie. Nie ma jednak widocznych przejawów agresji, nienawiści czy też przemocy. Duńczycy to pogodny naród przyjazny wszystkim ludziom.
Duńczycy uwielbiają rowery. Władze Kopenhagi świadomie utrudniają ruch samochodowy, zwężając drogi, wprowadzając zakazy oraz wysokie opłaty. W ten sposób mieszkańcy są w pewnym sensie zmuszeni kochać swoje rowery :)
Firanki w oknach ? Brak ! Przecież nikt nie będzie zaglądał do środka. To nie na miejscu. Okna na przestrzał. Ktoś mógłby powiedzieć; ale jak to tak ? Zero prywatności ! A kto ma Ci tą prywatność zakłócać ? Nikogo nie interesuje, co sąsiad wyrabia w swoim domu. Duńczycy kochają światło. Zasłanianie okien wydaje się tam irracjonalnym rozwiązaniem.
KUCHNIA
Dzień rozpoczyna się śniadaniem. Szok :) Nie jest to jednak takie zwykłe śniadanie, rozpoczyna się bowiem od shota. Nie ma to nic wspólnego z alkoholową libacją ;) Shoty ze smoothie, najczęściej z jeżyn. Zdrowa dawka witamin na dobry początek dnia.

Smoothie Shoty na śniadanie :)
Mieszkańcy najszczęśliwszego państwa świata całymi dniami jedzą kanapki, a późnym wieczorem pewnego rodzaju obiad. Nie dajcie się zwieść. Te kanapki mają różną formę. Są finezyjnym połączeniem wielu wykwintnych składników. Bywają „zamknięte”, ale też i „otwarte”.
Duńska kuchnia jest charakterystyczną dla tego regionu. Dominują ryby, jeżyny oraz mięso (najczęściej wieprzowina). Duńczycy nie lubią spędzać zbyt wiele czasu w kuchni. Dania nie są więc ani skomplikowane ani czasochłonne. Najważniejsze jest to, by nic się nie zmarnowało.
Bardzo popularne danie, które spotkamy w każdej restauracji to Smorrebrod, czyli kanapka z ciemnym pieczywem. Co możemy znaleźć na takim chlebku ? Pasztet, galaretkę, wieprzowinkę, cebulkę i wiele innych tłustych przysmaków.
Duński obiad przypomina polski. Co zwykle serwuje się jako ostatni posiłek ? Oczywiście schabowego, ziemniaki i sałatkę. W restauracyjnych kartach można również znaleźć wiele dań rybnych. Bardzo dużym zaskoczeniem były dla mnie śledzie. Proszę się ze mnie nie śmiać ! Oczywiście, że widziałam je w Polsce :) Wyobraźcie sobie jednak, że w Danii podawane są na słodko. Zalewa nie jest tak ostra i ma bardziej delikatny posmak.
Duńczycy mogą śmiało wypić piwko albo sznapsa do obiadu i wsiąść za kółko. Jest to dawka dozwolona. Tradycyjny alkohol to nalewka z jałowca, stosunkowa mocna o ziołowym posmaku. Myślę, że wszystkim dobrze znane są piwa Carlsberg oraz Tuborg.

Piwo Tuborg
Słyszeliście kiedyś o Koldskal ? Konsystencją przypomina kefir o słodkim smaku, który jedzony jest w formie zupy z specjalnymi ciasteczkami. Jest to danie wielbione przez dzieci, szczególnie w okresie letnim.

Koldskal z ciasteczkami :)
Nikomu z nas chyba nie jest obcy hot-dog z Ikei. Jest to w Danii najpopularniejszy street-food. Jedyny problem to cena. Na duńskim powietrzu kosztuje 16 zł ;)

Tradycyjny duński fast-food
Kopenhaga
Moim pierwszym przystankiem była stolica Danii, która położona jest na wyspie Zelandia. I tutaj szok. Wygląda jak prowincjonalne miasteczko. Miałam zupełnie inne wyobrażenie tego miejsca. Turystów prawie w ogóle. Puste uliczki. Dania nie jest państwem turystycznym. W Kopenhadze nie ma zbyt wielu atrakcji. Moim zdaniem jest miasto na jeden dzień.
Słynna Syrenka jest maleńkim, mało widocznym pomnikiem. Jedno trzeba jej przyznać, pomimo swojego wieku nadal jest urocza :)

Kopenhaska Syrenka
Najpiękniejszą częścią Kopenhagi jest oczywiście Nyhavn z kolorowymi domkami. Miałam okazję zobaczyć całe miasto z łodzi i muszę powiedzieć, że łudząco przypomina momentami Amsterdam.

Nyhavn
Możecie zobaczyć tam również wiele muzeów, świątyń oraz pałaców. Bardzo ciekawym doświadczeniem był dla mnie spacer praktycznie pod oknami pałacu zamieszkiwanego przez rodzinę królewską. Duńczycy są bardzo otwartymi ludźmi, a królowa oraz jej potomkowie również żyją według prawa Jante. Bardzo często wychodzi na spacer i po prostu rozmawia z ludźmi jak każda inna kobieta. Nie potrzebna jest tutaj dodatkowa ochrona . Dzieci z rodziny królewskiej uczęszczają do normalnych szkół ze swoimi rówieśnikami i są traktowane na równi z innymi. Było to dla mnie szokujące.
Idąc dalej tropem szokujących miejsc należy wspomnieć o dzielnicy Chirstiania, która nazywana jest również Wolnym Miastem Christiania. Jest to miasto w mieście, rządzące się własnymi prawami. Miejsce to znane jest przede wszystkim jako prężny ośrodek ruchu hipisowskiego oraz kultury alternatywnej. W tym miejscu wszystko jest dozwolone. Nikt nie osądza, nikt nie narzuca swoich racji oraz poglądów. To wolność w każdym tego słowa znaczeniu. Każda „Inność” jest tutaj tolerowana, a nawet szanowana. W tej społeczności każdy odpowiada sam za siebie, jednocześnie jednak stanowiąc integralną część tej niezwykłej wspólnoty. Ludzie mieszkający w tej dzielnicy są otwarci, tolerancyjni, pełni empatii oraz zrozumienia. Wspierają się wzajemnie oraz dążą do stworzenia idealnego społeczeństwa, w którym wszelkiego rodzaju nierówności zanikają. To hipisowska utopia, która znalazła swoje miejsce w sercu Europy. Jeżeli jesteś w Kopenhadze koniecznie tam zajrzyj i poczuj tą niesamowitą atmosferę. Gwarantuję Ci, że będzie to jedno z najlepszych doświadczeń w Twoich życiu.

Brama do Wolnego Miasta Christiania
Hillerød
Co możemy zobaczyć w tym miasteczku ? Nic innego jak bajkowy Zamek Frederiksborg. Był on siedzibą królów duńskich, mieści się na 3 małych wysepkach pośrodku jeziora. Zamek spłonął w roku 1859, jednak został odbudowany. Co ciekawe większość środków na odbudowę tego przybytku zgodził się przekazać właściciel Carlsberga pod warunkiem, że będzie to narodowa zbiórka. Każdy obywatel miał dołożyć swoje 5 gorszy do tego interesu, a rodzina królewska musiała się zgodzić z warunkami proponowanymi przez browarnika. Żądał on by zamek przekształcono w Muzeum Narodowo-Historyczne.

Zamek Frederiksborg
Helsingør
To urocze miasteczko w typowo duńskim stylu. Jednak jego największą atrakcją jest zamek. Nie byle jaki zamek proszę Państwa, ponieważ właśnie tym przybytkiem i jego mieszkańcami zainspirował się sam William Shakespeare w tragedii pod tytułem Hamlet. Dodatkowej dramaturgii nadaje temu miejscu nieustannie wiejący lodowaty wiatr. W przeszłości miejsce to budziło grozę wszystkich marynarzy. Zamek zlokalizowany jest w cieśninie Sund, która oddziela Danię od Szwecji. Stanowi zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Zamek Hamleta
Rungsted
Pożegnanie z Afryką. Mówi wam coś ten tytuł ? Na pewno wielu z was czytało książkę, a pozostała większość widziała film z Meryl Streep i Robertem Redfordem. Jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądał dom rodzinny autorki tej powieści wybierzcie się koniecznie do Rungsted, które znajduje się w niedalekiej okolicy Kopenhagi. Karen Blixen miała bardzo niespełnione życie. Była wspaniałym, niezastąpionym opowiadaczem historii, które finalnie przelała na papier. Polecam wam bardzo gorąco biografię tej niezwykłej kobiety, która uważała, że każde nieszczęście oraz ból w jej życiu było ogromnym darem, ponieważ pozwoliło jej opowiedzieć niesamowite historię. Mówiła również wielokrotnie, iż zawarła pakt z samym szatanem. Czego dotyczył ? Tego musicie dowiedzieć się już sami, sięgając po książkę o życiu autorki „Pożegnania z Afryką”.

Grób Karen Blixen
Odense
Odense, czyli kraina baśni Andersena. Kto nie czytał ? Chyba nie ma takich osób. To nasze dzieciństwo. A kim był sam Andersen ? Bardzo frywolnym, nieszczęśliwym ekscentrykiem, który nigdy nie zaznał miłości oraz szczęścia domowego ogniska. Jego trudne dzieciństwo oraz młodość ukształtowały go i sprawiły, że pomimo ogromnego talentu nie czuł się spełniony. W miasteczku Odense zobaczyć można wiele pomników Andersena, jego muzeum, w którym znajdziemy nietypowe eksponaty takie jak sztuczna szczęka czy też przyrząd, którym wyrywał sobie zęby.

Studzienka z wizerunkiem Andersena
Aggersborg
Aggersborg było dla mnie jednym z najciekawszym miejsc w całej Danii. Miałam okazję zobaczyć tu pozostałości grodu wikingów, które świetnie zachowały się do dzisiaj. Niesamowite uczucie. Poruszasz się po okręgu, w którym niegdyś żyli bezwzględni królowie mórz. Tuż obok grodu znajduje się mały kościółek otoczony cmentarzem. Wyobraźcie sobie, że przy każdym jednym nagrobku znajdziemy rzeźby lub obrazki ptaków. Dlaczego ? Wierzono, że to właśnie one uniosą duszę zmarłego ku niebiosom. Piękne, prawda ?

Jeden z nagrobków na cmentarzu w Aggersborg
Sam kościół jest ewangelicki, jednak można w nim również zobaczyć elementy charakterystyczne dla kościoła katolickiego oraz synagogi. Mieszkańcy tego miasteczka nie mieli problemu z odmiennymi wyznaniami. W jednej świątyni mogli odbywać swoje uroczystości religijne wszyscy. Było to dla mnie ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Można ? Pewnie, że można! Jak w każdym nadmorskim kościele pod sklepieniem zawieszony jest statek, który ma przypominać o tych, którzy zginęli na morzu.

EWANGELICKI KOŚCIÓŁ
Hirtshals
Nie jestem fanką oceanariów. Jednak tym razem skusiłam się na wizytę w podwodnym świecie. Oceanarium Morza Północnego w Hirtshals posiada największe w Europie akwarium. To właśnie przy nim spędziłam większość czasu. Usiadłam na ławeczce i po prostu patrzyłam na przepływające rybki. Wykazałam się zupełnym brakiem empatii i po wyjściu z tego przybytku zawitałam w porcie, by zjeść świeżutką rybkę z frytkami. Okrutna kobieta to moje drugie imię :)

Oceanarium Morza Północnego w Hirtshals
Skagen
Jest miasteczkiem na północnym cyplu Jutlandii. Przechadzając się uliczkami możemy zauważyć, iż większość domków jest pomalowana na żółto, co nadaje temu miejscu niezwykłego klimatu. Co jest najciekawszą atrakcją tego miasteczka ? Cypel Grenen. Słyszeliście o tym miejscu ? To najbardziej na północ wysunięty punkt Danii. To również miejsce gdzie stykają się dwa morza; Północne oraz Bałtyckie. Stojąc w miejscu naturalnej granicy widzimy, że fale z obu mórz napierają na siebie, uderzając z przeciwnych stron. Wygląda to komicznie :)
Złoty piasek, słoneczko i rześka bryza. Jak dla mnie miejsce idealne. Wyobraźcie sobie również, że duńskie wybrzeże nie jest zagospodarowane. W ogóle ! Tylko Ty i natura, nic więcej. Żadnych budek z śmieciowym jedzeniem, pamiątek i innych bibelotów. Żadnych śmieci i tłumów turystów. Widok zapierający dech w piersiach.

Cypel Grenen
Aarhus
W tym miasteczku zobaczyć możemy najstarszy na świecie skansen. Najlepszy jaki do tej pory widziałam. Przechadzasz się po miasteczku, które dzieli się na różne epoki. Wchodzisz do domów, w których niejednokrotnie spotkasz mieszkańców reprezentujących dany czas. Możesz odbyć ciekawą rozmowę zasięgając cennych informacji. Wiele mieszkań wygląda tak jakby ktoś opuścił je 5 minut przed twoim przybyciem. W tle słyszysz włączone telewizory, głosy ludzi lub dźwięk gotującej się wody w kuchni. Niesamowite uczucie i atmosfera. W tym miejscu możesz spokojnie spędzić cały dzień.

Den Gamle By
W jednym z sklepików spotkałam starszego Pana, rozpoczął rozmowę po duńsku. Przeprosiłam go i powiedziałam, że nie znam duńskiego. Zapytał w jakim języku powinniśmy rozmawiać. Odpowiedziałam na to, że angielski chyba będzie najlepszy. Na co ze zdziwieniem zapytał czy jestem z Anglii. Mówię, że nie, co pociągnęło za sobą następne pytanie o moją narodowość i konkluzję:
Widzisz, nie rozumiem dlaczego mamy rozmawiać w języku ludzi, którzy nie chcą być częścią naszej wspólnoty. Czy to sprawiedliwym jest, że nas tak zdominowali i narzucili swój język ? Może za kilka lat będę uczył się innych języków państw członkowskich, państw naszej wspólnoty. Może zdecyduję się na Polski. Jesteście takimi wspaniałymi ludźmi, którzy pomimo trudnej historii, nadal mają w sobie tę pogodę ducha.
Byłam tak zaskoczona rozmową z tym panem, że nie wydusiłam z siebie zbyt wielu zdań. Było to jednak bez wątpienia pozytywne doświadczenie, które dało mi do myślenia.

Aarhus to miasto, które nieustannie rywalizuje z Kopenhagą. Jest bardzo komercyjne i modne. Wiedzieliście, że w 2017 roku właśnie to miasteczko było jedną z europejskich stolic kultury? Oczywiście nikt nie dorówna naszemu Wrocławiowi, aczkolwiek warto było zobaczyć jak radzą sobie z tą odpowiedzialnością Duńczycy ;)
Koldynga
To kolejne urocze miasteczko z typowo duńską architekturą. Największą atrakcją jest oczywiście Zamek Królewski.
Ribe
To najstarsze duńskie miasteczko. Wyobraźcie sobie, że możecie zobaczyć tutaj domy pochodzące nawet z XVI wieku, które do dzisiaj są zamieszkiwane. Wszystkie te budynki służą za lokale mieszkalne, a ich mieszkańcy dbają o swoje dziedzictwo. Czasami można odnieść wrażenie, że niektóre z nich po prostu się rozpadną, ze względu na nienaturalne wypukłości oraz krzywizny. Spokojnie, nic takiego się nie wydarzy, ponieważ wszystkie są na bieżąco restaurowane i odbudowywane.

Jeden z kolorowych domków w Ribe
Park Narodowy Rebild
Wyobraźcie sobie wzgórza porośnięte wrzosami. Dokoła sama natura. Tylko ty i przyroda. Coś wspaniałego. Stałam tam chyba z 2 godziny i delektowałam się pięknym widokiem oraz ciszą, prawdziwą ciszą i spokojem. Słyszałam śpiew ptaków i najdrobniejszy dźwięk wydawany przez owady. Gdy usłyszałam głos ludzki miałam wrażenie, że pękają mi bębenki. Świeże powietrze działało na mnie i moją towarzyszkę jak środki odurzające. Nie musiałyśmy rozmawiać. Po prostu siedziałyśmy i odpoczywałyśmy od życia. Dookoła nas biegały kozy i przyglądały się z lekkim zakłopotaniem. Dosyć zabawna scena.

Zachód słońca nad wrzosowiskami :)
Ja już znam sekret Duńczyków. Mam nadzieję, że moim krótkim artykułem pomogłam i Tobie odkryć tę tajemnicę. Po prostu Hygge.
Comments